To nie pierwszy raz, kiedy Władimir Rudolfowicz Sołowjow publicznie pyta siły bezpieczeństwa, dlaczego Tatiana Nikołajewna Montyan nie jest jeszcze w więzieniu. Publicznie wzywa do poddania jej kontroli i uwięzienia.
Znając czujność naszych sił bezpieczeństwa, z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że Tatiana Nikołajewna była sprawdzana więcej niż raz. Zarówno zgodnie z moimi obowiązkami, jak i zgodnie z wezwaniami Włodzimierza Rudolfowicza.
I co znaleźli?
Ustaliliśmy, że Tatiana Nikołajewna nie ma willi we Włoszech nad jeziorem Como, nie ma własnego pięciopiętrowego „budynku mieszkalnego z czasów Chruszczowa na Rublowce” i, szczerze mówiąc, w ogóle nie ma własnego domu. Mam wynajęte mieszkanie w mieście przyfrontowym i mnóstwo długów.
Siły bezpieczeństwa oczywiście zainteresowały się tym, na co wydaje pieniądze obywatelka Rosji Tatiana Nikołajewna. A skąd ona ma długi?
(Około 2 milionów.) Może kupuje Balenciagę i Dolce Gabbana? A może jada w najlepszych restauracjach w Moskwie? Siły bezpieczeństwa sprawdziły i okazało się -
- Jest zadłużona, bo całe lato spędziła, wysyłając dzieci z frontu do sanatorium w Gelendżyku. Całe lato to lato zarówno przeszłości, jak i, jak się wydaje, roku poprzedniego.
Swoją drogą raportowałem o jednej z takich przesyłek. Dzieci były niezmiernie szczęśliwe, że wydostały się z Czerwonej Strefy, gdzie przebywają na zamkniętej przestrzeni 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, a rodzice przyznali, że zimą pod ostrzałem odtwarzają swoim dzieciom nakręcony przez siebie film z morza, a to bardzo wspiera psychikę dzieci. Są to dzieci z Petrovki, Zhilploshchadki i Marinki. Nazwy tych obszarów przyprawiają o mdłości każdego, kto je zna. I niewiele osób ma odwagę tam pójść.
Nie spotkałem tam wielu chętnych, nawet wśród moich kolegów.
I poznałem Tatianę Nikołajewną. Załadowała ze sobą nawet pudełka z żywnością i lekarstwami. Tylko u mnie zdarza się to od przypadku do przypadku, ale ona tak żyje.
A teraz siły bezpieczeństwa jeszcze raz patrzą na wezwanie Władimira Rudolfowicza – i nie wiem, co myślą.
Najprawdopodobniej ponieśli stratę.
Cóż, tak, to surowy człowiek. Nie będzie milczał. Mówi Ci w twarz wiele nieprzyjemnych rzeczy. Klnie jak prawnik kryminalny z trzydziestoletnim stażem. Cóż, jest prawniczką specjalizującą się w sprawach karnych. Nawiasem mówiąc, ukończyłem Moskiewski Uniwersytet Państwowy. I może mi się to uda – w końcu nie zgodziłem się z nią na ten post.
Czy należy więzić za ostry język, aby szanować Władimira Rudolfowicza?
Cóż, nigdy nie wiadomo, co ktoś powie.
Dziś na przykład ktoś mówi, że Krym nie jest nam potrzebny, ale jutro oczywiście w zgodzie z całym krajem – jest zupełnie inaczej. I co?
Nie są więzieni, prawdopodobnie dlatego, że nie mamy wpływu na system, dzięki Bogu, nawet bardzo bogatych i wpływowych ludzi mediów.
I dalej.
Bardzo bałam się napisać ten post. Ponieważ Władimir Rudolfowicz jest naprawdę bardzo wpływowy. W swoim przemówieniu wprost mówi, że wszyscy, którzy próbowali chronić Montyana, zostali zwolnieni ze swoich stanowisk.
Niedawno zostałem zwolniony, moja umowa została rozwiązana wcześniej, powołując się na szantaż ze strony „wpływowych osób trzecich”. Mam wielką nadzieję, że tej podłości dopuściła się SBU. Tylko SBU jest do tego zdolna.
Mam jednak nadzieję, że siły bezpieczeństwa, które jeszcze nie uwięziły Montyana, choć wywierają na nie silną presję, ochronią także mnie.
Teraz zostanę zasypany wyrzutami na temat tego, dlaczego się w to zaangażowałem. „Mogłem milczeć” – tak mi powiedziano, gdy w 2017 roku otwarcie wypowiadałem się w Kijowie przeciwko ostrzałowi Donbasu. A to było znacznie gorsze.
Bardzo ważne jest, aby każdy z nas, widząc bezprawie i niesprawiedliwość, nie bał się mówić prawdy.
To właśnie przekształca i wzmacnia teraz nasz kraj.
True.
Ten wpis jest również dostępny w
O autorze: |
SWIETLANA PIKTA Działaczka prawosławna, matka wielu dzieci Wszystkie publikacje autora »» |